Autostop i podróżowanie w
pojedynkę.. - Chorwacja / Węgry + Erasmus w Pradze.
Kolejnym już trzecim moim wyjazdem studenckim był 4 miesięczny pobyt w czeskiej Pradze. Studia na wydziale wychowania fizycznego wyróżniały się organizowanymi kursami w formie krótkich obozów. Dzięki temu spędziłem kilka dni na wspinaniu się po skałkach, jeżdżeniu i bieganiu na nartach, a także na obozie team buildingowym z wieloma różnymi atrakcjami terenowymi. Sam pobyt w Pradze był również bardzo udany, życie w tym mieście uważam za naprawdę przyjemne. Duża ilość fajnych parków, dobra komunikacja miejska, fajne zabytkowe miejsca, a także wiele możliwości wieczornych imprez czy poprostu miejsc gdzie można fajnie spędzić czas ze znajomymi (koncerty, wystawy, wydarzenia plenerowe itp).
|
Plecak - mój jedyny kompan w podróży
| |
|
Pod koniec pobytu w Pradze, wraz z ekipą poznaną na Erasmusie narodził się pomysł wspólnego wyjazdu w cieplejsze rejony Europy.. Do dziś z wielkim sentymentem wspominam podróż do Chorwacji,
głównie ze względu na to że pierwszy etap pokonać musiałem zupełnie sam, a droga była długa i
wyboista.. Na fali wcześniejszych, pozytywnych doświadczeń wycieczkowych, nabrałem dużo odwagi, a że znajomi z Erasmusa jechali grupą na wycieczkę po Chorwacji to postanowiłem nie wahać się ani chwili. Zaraz po weselu w Poznaniu, na które musiałem przyjechać, postanowiłem dojechać samodzielnie do Chorwacji, a mój spontaniczny pomysł z
zapakowaniem plecaka i ruszeniem przed siebie autostopem po prostu
zacząłem realizować.. Nigdy wcześniej nie jechałem autostopem (no oprócz
jakiegoś krótkiego odcinka razem z kimś), dlatego miałem wiele
obaw i wątpliwości. Czasu na zastanawianie się jednak nie było. Aby
nieco przyspieszyć moją podróż postanowiłem podjechać pociągiem bliżej
granicy polsko-
czeskiej i dopiero w dalszą trasę jechać autostopem. Brak
doświadczenia pokierował mnie do Kłodzka.. co jak się okazało nie było
dobrym wyborem, bo trasa do Czech stamtąd nie jest żadną główną drogą i
samochody kursowały bardzo rzadko.. Wydawało mi się, że nie jest wcale
źle, nie oczekiwałem jakoś bardzo długo w jednym miejscu, jednakże
wszyscy którzy tamtędy przejeżdżali byli mieszkańcami okolicznych wiosek
i pokonanie pierwszych 100 km zajęło mi cały dzień, zaliczając co
najmniej 15 różnych samochodów.
Nadchodził zmrok, a ja dojechałem
zaledwie na obrzeża Ołomuńca (a planowałem dojechać do Wiednia..).
Wrażenia targającego człowiekiem gdy znajduje się sam, w kompletnej
du..ie, przy nadchodzącej nocy, na jakimś rozjeździe autostrad, nie
widząc żadnych budynków nawet.. - to naprawdę nie do opisania co
człowiekowi przez myśli przechodzi. Na autostopa nie widziałem szans,
bardzo mocno rozważałem (wraz z nadchodzącym zmęczeniem i ciemnością)
rzucenie się w śpiwór w krzaki kilka metrów od autostrady i przeczekanie
do rana.. ale cóż ludzie pisali, że zawsze takie miłe rzeczy ich
spotykają w podróży stopem, a ja już pierwszej nocki mam spać w tak
beznadziejnym miejscu?. Postanowiłem ruszyć w stronę miasta Ołomuńca.
Dotarłem do osiedla, z końcowym przystankiem tramwajowym. Było już po
21.. Postanowiłem w złości na to jak mało trasy pokonałem, pojechać na
dworzec i zabrać jakiś pociąg lub autobus w dalszą trasę.. Jakież
rozczarowanie mnie spotkało gdy dojechałem o 22:10, a jak się dopiero
wtedy okazało ostatnie jakiekolwiek transporty odjechały o 22:00..
Kolejny raz bezradność, złość i brak pomysłu co robić..
|
Pierwszy nocleg pod chmurką.. |
Nocleg na
niewielkim dworcu wraz z bezdomnymi? Zapach nie zachęcał.. Co ze sobą
zrobić, dochodzi 23, w obcym mieście bez pomysłu, ale totalnie
zdeterminowany by nie marnować pieniędzy na nocleg. Nie wiem co mną
pokierowało, postanowiłem wrócić na pętle tramwajową z której
przyjechałem - pomyślałem, że rano stamtąd będę miał szanse złapać
dalszy transport, a nocleg także jakoś bardziej przemawiał za mną na
odludziu, z dala od cywilizacji, aniżeli w środku miasta pomiędzy
bezdomnymi. Wróciłem.. błąkałem się jakiś czas pomiędzy halami na
obrzeżach miasta.. nadeszło zmęczenie.. położę się na trochę, muszę
odpocząć.. nie będę rozbijał namiotu, żeby nie wzbudzać podejrzeń i w
razie czego być gotowy do szybkiej ewakuacji.. karimata, śpiwór jest
jakiś ładny połać trawy, wydaje się ciemno, nie będzie mnie widać..
położyłem się około 2 w nocy.. O 5 obudziłem się, a kilka metrów obok
mnie skakała sobie sarenka. Rozglądam się po okolicy - masakra, zupełnie
inaczej to miejsce wyglądało w nocy!, a ja na połaci trawy, pomiędzy
jakimiś halami, widoczny z każdej możliwej strony! Sic! Czas się stąd
zbierać. Ołomuniec jednak okazał się pechowym miejscem, kilka godzin
spędzonych na łapaniu stopa i totalnie huśtawka emocjonalna, dopadło
mnie zrezygnowanie.. Kolejny raz powędrowałem do pętli tramwajowej
znalezionej poprzedniej nocy, ponownie dojechałem do dworca i wykupiłem
bilet na autobus do Brna. O.. ciepły, wygodny autobus.. przespałem całą
drogę.. :) Niestety czeskie miasta nie były dla mnie przyjazne. Zebrałem
siły, i z Brna postanowiłem jechać dalej autostopem.. Musiałem ponownie
wyjechać z centrum miasta na jakąś wyjazdówkę. Dojechałem.. znowu 3-4
godziny i nic... Ehh szkoda mi czasu na kolejny nocleg pod gwiazdami.
Dzięki uprzejmości pani ze stacji benzynowej, sprawdziłem autobus do
Wiednia i wróciłem na dworzec. W Wiedniu byłem już umówiony z Peterem -
moim znajomym z couchsuringu, dlatego byłem spokojny o dach nad głową.
Przy okazji znowu Peter zabrał mnie na szybkie zwiedzanie miasta i
zapewnił komfortową noc.
|
Niespodziewane spotkanie z Laurą w Zagrzebiu. |
Kolejnego dnia, wiedząc jak trudne jest
wyjechanie z centrum ogromnego miasta, nie zastanawiając się wziąłem
kolejny autobus do Zagrzebia, a tam zupełnie przypadkowo spotkałem Laurę
- koleżankę z Finlandii poznaną na Erasmusie, ona także zwiedzała
Chorwację korzystając z ostatnich tygodni semestru. Korzystając z tego
spotkania postanowiliśmy pozwiedzać trochę stolicę. Jeszcze tego samego
dnia wsiadłem jednak w autobus na wybrzeże, a dokładniej do Zadaru,
gdzie powinni się znajdować moi znajomi. Okazało się jednak, że z powodu
mojego opóźnienia.. moi znajomi przemieścili się już z Zadaru nieco
dalej wzdłuż wybrzeża.., a ja dojechałem do miasta już późnym
wieczorem.. Na dotarcie do znajomych nie było więc szans. Byłem na
wybrzeżu, jest ciepło, ja nabrałem z powrotem odwagi - na plaży na pewno
znajdzie się jakieś fajne miejsce do nocowania. Nie było to tak łatwe,
jak myślałem, nie znając totalnie terenu, krążyłem wzdłuż plaży, jednak w
mieście trudno znaleźć jakiś ustronny skrawek ziemi.. Przeszedłem
wzdłuż miasteczko dwa razy i wkońcu zdecydowałem się rzucić namiot w
wysokiej trawie na wylocie z miasta. Była już znowu noc, cicho
spokojnie.. zasnąłem zmęczony kolejny raz bardzo szybko. Bardzo
zdziwiłem się za to rano - kolejny raz miejsce za dnia wyglądało
zupełnie inaczej niż nocą. Gdy otworzyłem namiot o 8 rano, kilka metrów
ode mnie na plaży było już kilku plażowiczów. Mimo, że mój namiot w
(jednak nie tak dobrym ukryciu w trawie) wyglądał dość smutno, to nikt
nie zwrócił uwagi. Ja także się już nie przejmowałem, zażyłem cudownej
kąpieli w morze z samego rana, a następnie urządziłem sobie śniadanie w
postaci starych kanapek na środku plaży, a w koło miałem porozwijane
namiot i karimatę, aby nieco przeschły na słońcu.
|
Pierwszy nocleg na Chorwackiej plaży, mimo trudności - szczęśliwy |
Krótki spacer po
mieście i cóż, trzeba odezwać się do znajomych i ruszyć w pogoń za
nimi. Ooo nie! Kolejny raz niemiła niespodzianka! Mój telefon wyłączył
się, a przypadkowo w kieszenie wdusił mi się nieprawidłowy PIN
kilkukrotnie i potrzebny był kod PUK. No to jestem kolejny raz w du..ie!
Znowu emocje szargały mną - te pozytywne, bo jestem już w Chorwacji,
jest ciepło, ładnie, miło.. ale znowu cel w postaci dotarcia do
przyjaciół się skomplikował. Szczerze myślałem, że już ich nie spotkam i
spędzę wakacje w Chorwacji zupełnie samotnie. Gdybym chociaż znał numer
telefonu do kogoś z nich.. Zadzwonić do domu? Wiedziałem, że aktualnie i
tak nikt nie będzie w stanie odnaleźć mojego kodu PUK, żeby mi go
podać.. Eh, no nic postanowiłem liczyć na szczęście i ruszyć w kierunku
gdzie byli ostatnio moi znajomi, chociaż wiedziałem, że codziennie także
oni planowali zmieniać miejsce pobytu. Wyszedłem z miasta i zacząłem
łapać stopa, przejechałem kawałek, łapałem kolejnego stopa i tu
niespodzianka.. dzwoni mój telefon, a ja mogę odebrać połączenie!? Szok,
myślałem że jest wyłączony, a widocznie była to blokada jakaś, ale
telefon funkcjonował i mogłem odebrać rozmowę! Dzwonił znajomy z grupy
do której miałem dojechać. Przedstawił mi krótko jaki mają plan na
dzisiaj i ruszyłem w pogoń. Na szczęście udało mi się sprawnie dotrzeć i
odnaleźć ich.
|
Ekipa autostopowiczów wreszcie w komplecie. |
Kolejny tydzień spędziliśmy razem w 7 osób codziennie
podróżując autostopem wzdłuż chorwackiego wybrzeża i nocując w namiotach
na plaży / wybrzeżu. Podczas jednego z takich noclegów kolejny raz nie
obyło się bez przygód. Zawsze wybieraliśmy miejsca z dala od
cywilizacji, a namioty rozbijaliśmy po zmroku. Pewna miejscówka nie
okazała się szczęśliwa.. O 5 nad ranem rybacy właśnie na naszym skrawku
plaży dokonywali połowu ryb w sieci rybackiej.
|
Łapania stopa za pomocą napisu z miejscowością docelową. |
|
oraz na kciuk oraz flagę Polski ;). |
|
Jeden z noclegów w bajecznym miejscu.. |
Od świtu kilku mężczyzn
biegało wkoło naszych namiotów krzycząc coś w obcym języku. Naprawdę nie
wiedzieliśmy co się dzieje, a wyjść z namiotu było strach. Dopiero jak
zrobiło się jasno, okazało się że to rybacy, i po ich odpłynięciu
mogliśmy zanurzyć się w dalszy sen. Po Chorwacji autostopem jeździło się
już naprawdę bardzo sprawnie mimo, że byliśmy dużą grupą z łatwością
docieraliśmy w kolejne miejsca. Równie szybko udało mi sie wraz z
koleżanką złapać transport z Chorwacji do Węgier, gdzie kolejne dni
spędziliśmy nad Balatonem. Mimo wielu nieszczęśliwych zbiegów
okoliczności, podróż ta bardzo wiele mnie nauczyła - dała mi nauczkę za
nieprzygotowanie się i zbyt dużą bojaźliwość. Jednak poprzez moje
gapiostwo przeżyłem tak niesamowite emocje, które zmieniają charakter,
wzmacniają, budują i zostawiają wspomnienia na całe życie.
|
Wiele kilometrów z plecakiem na sobie w takich miejscach jest czystą przyjemnością.! :) |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz